Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/153

Ta strona została przepisana.

bojętnych. Karolina, prócz przekory jaką jéj bytność przyjaciółki sprawiała, zdawała się być swobodną; obietnica dentysty spełniła się, bo mój ząb zapuścił korzenie w dziąśle ofiarującym mu gościnność. Uśmiechała się jak zwyczajnie pokazując dwa rzędy ślicznych zębów, pomiędzy któremi, przyznać muszę, ten co odemnie pochodził nie miał miny cudzoziemca.
— „W kwadrans potém, pani de Mogiron zupełnie nie literatka, wszczęła jakąś sprzeczkę tyczącą się ody Lamartina wyjętéj z dumań jego; ja byłem przeciwnego zdania. Karolina, aby nas pogodzić, wskazała mi półkę w swojéj bibliotece, gdzie schowane były dzieła Lamartina. Jak strzała pobiegłem po nie, bo pilno mi było dowieść jéj, że się myli.
„Gdy powróciłem, znalazłem taką zmianę w kobietach, ale tak znaczną zmianę, że, uderzony nią zostałem. Pani de Mogiron przeszła z czułości w drwinkowanie. Karolina, była czerwoną i zdawała się być zmartwioną, zamyśloną, prawie zawstydzoną. Trzymałem książkę, chciałem wrócić do tego miejsca sprzeczki w którém ją zostawiłem;