Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/160

Ta strona została przepisana.

„Na widok pierwszych domów w Saint-Mandé, obraz cały tak się żywo przedstawił oczom moim, iż zapewnić pana mogę, że drżéć i mieszać się zacząłem jak wczoraj, a przejeżdżając przez uliczkę prowadzącą do lasu, kazałem stanąć i wysiadłem, w nadziei że świéże powietrze, widok pól, kwiatów i drzew, a do tego chód, mocy mi dodadzą; lecz siły mnie odbiegły, bo wstyd je odegnał. Ze dwadzieścia razy kręciłem się obok téj części ogrodu Karoliny, z którego wychodziło się do bisu. Zatrzymałem się nieraz przy furtce przez którą wczoraj uciekałem. Zbliżyłem się raz do niéj; słuchałem; patrzyłem przez dziurkę od zamku. Rękę uniosłem do dzwonka, lecz w téj saméj chwili posłyszałem szelest sukni zbliżającéj się; pomyśliłem sobie że Karolina wczoraj miała suknię jedwabną, że ten szelest mógł być jéj sukni, że może drzwi zaraz się otworzą i że mnie zastanie z ręką na dzwonku, podsłuchującego podedrzwiami; a nic się nie przygotowałem, czułem że mi nie przyjdzie nic zręcznego, bo nie ufałem memu talentowi improwizacji. Uciekłem więc jak złodziej i strudzony, cały w rozpaczy, zaledwo zdoła-