Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/18

Ta strona została skorygowana.

wa, pójdziesz na nie kwiatów rzucić — smutna, przyjdziesz do nich po pociechę. Oh! jak to musi być słodko dla duszy do Boga powróconéj, słyszeć modlitwę z ziemi. O! gdybyś wiedziała, ile ja zobaczyłem z przeszłości mojéj przy tym grobowcu; nic się nie zmienia w istnieniu rzeczy, tylko w życiu ludzkiém są zmiany. — Te bzy i hyacenty, obok których modliłem się wczoraj, mają ten sam kolor i zapach, jak tamte które przed dwudziestą laty zrywałem, i z których, biegając po ogrodzie, bukiet dla mojéj matki robiłem. — Słońce to samo — ta sama zieloność — te same pola — a ja umieram... Niestety! gdy moja biedna matka, młoda i kochana w owym czasie, składała do modlitwy moje małe ręce, kiedy usypiała mnie osłaniając moją kolebkę firanką, od swego łóżka, a życie moje swoją miłością; — gdy rano budząc mnie, tym pocałunkiem którym mnie usypiała, ubrała mnie abym używał przygotowanego przez nią dnia uciech i zabawek, o! wtedy nie spodziewała się, ażebym kiedy w jednéj minucie, zniszczył dzieło cierpliwości i wytrwałości całego jéj życia. — Wszystko to znów widzę w téj uroczystéj chwili; moją starą babkę, którą zaledwie zna-