Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/198

Ta strona została przepisana.

słowa wielka przysługa podkreślone, przekonywały mnie, że maź jéj nie żył.
„O ósméj godzinie, wyszedłem na przechadzkę, w miejsce oznaczone, i ledwie trzy lub cztery minut upłynęło, gdy kobiéta zakryta przeszła prosto do mnie: poznałem markizę mimo jéj zasłony, i podałem jéj rękę, którą przyjęła.
— „No! wymówiła do mnie, on umarł!
— „Ah tém lepiéj, odpowiedziałem tym samym tonem, teraz moja pani jesteś zupełnie szczęśliwa.
— „Tak jest, bo jestem niezależną.
— „I pani wzdychałaś do takiej niezależności?
— „Oh od dawna panie!
— „Ale pewnie nie dla tego, że miałaś jéj sama używać?
„Spojrzała się na mnie.
— „Może, odpowiedziała.
— „A ten ktoś, mający się cieszyć tą niezależnością wraz z panią, czy już nabył praw, które mu śmierć męża pani przysposobiła?
— „Dla czego mnie się pan pytasz o to?
— „Bo niemając nic teraz do roboty, mogę zostać do twego rozporządzenia pani, cho-