Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/46

Ta strona została przepisana.

zwróciły się na lasek, i spostrzegł że przejście było wolne, brama otwarta. Facilis descensus averni, jak mówi Wirgiliusz.
Wstał więc, i jak Żyd wieczny tułacz, zaczął znów iść daléj. Kiedy wszedł do lasku Bulońskiego, niebieskawe światło zaczęło już okrążać widnokrąg, a gwiazdy srebrne zdawały się rozsiane jak na perłowéj macicy.
W milczeniu przeszedł jednę ulicę, potém postrzegłszy na prawo gęstwinę, nad którą dąb panował, właśnie wszystko tak jak sobie marzył, rzucił ostatni raz wzrokiem na drogę którą przybył, a przekonawszy się że była pustą, usiadł koło dębu, obrócony twarzą ku wschodowi.
Miejsce to, właśnie było takie, jakie Tristan obrał sobie w marzeniu, gęstwina ciągnęła się daleko, dąb był cienisty, mech mające mu służyć na posłanie, miękki; makolągwa śpiewała w bliskim krzaczku, a pomiędzy drzewami trochę mniéj gęstemi, na wschód, zaczęła się rozciągać linija różowa, taka, jaka przypominała Romeowi, że już czas opuścić Juliette.
Tristan, nie miał już żadnéj przeszkody do spełnienia przedsięwziętego zamiaru: śpieszymy się powiedziéć, że téż jéj nie szukał, wy-