Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/643

Ta strona została przepisana.

I znów nastąpiło milczenie, które z kolei Lea przerwała.
— Jakim sposobem wszedłeś tutaj? rzekła tonem który starała się udać obojętnym.
— Najprzód byłaś tu na tarasie i nie mogłaś mnie usłyszéć, a potem miałem ten klucz, i właśnie dla tego że go miałem, nikt usłyszéć nie mógł, kiedy wchodziłem. Zresztą, jeżeli ci o to chodzi, abyś niespodzianie na przyszłość nachodzoną nie była, mogę ci go od dać, i nie przychodzić inaczéj, tylko wtenczas kiedy mnie oznajmią a ty raczysz mnie przyjąć.
— Zasługujesz prawdziwie aby cię za słowo schwytano.
— Wolno ci.
— Doprawdy? no! więc! połóż ten klucz na stole.
— Czemużeś mi nie powiedziała, że to dla dostania na powrót tego klucza, szukałaś sposobności do kłótni i łajania mnie, na co zupełnie nie zasłużyłem? byłbym ci go natychmiast oddał, i nie byłbym od pół godziny odgrywał roli śmiesznego.
— Mój drogi Edwardzie! nigdy się nie jest śmiesznym, odrzekła Lea, bawiąc się klu-