Strona:PL Adam Mickiewicz - Pan Tadeusz.djvu/289

Ta strona została przepisana.

       295 Kto wie, czy wrócę żywy! kto wie, co się stanie:
W Dobrzynie, bracie, wielkie, wielkie zamieszanie!
Francuz jeszcze daleko, nim przeminie zima,
Trzeba czekać, a szlachta pono nie dotrzyma.
Możem zanadto czynnie z powstaniem się krzątał!
       300 Pono źle zrozumieli! Klucznik wszystko splątał!
Ten warjat Hrabia, słyszę, pobiegł do Dobrzyna!
Nie mogłem go uprzedzić, ważna w tem przyczyna:
Stary Maciek mnie poznał, a jeśli odkryje,
Potrzeba będzie oddać pod Scyzoryk szyję.
       305 Nic Klucznika nie wstrzyma! Mniejsza o mą głowę,
Lecz tem odkryciem spisku zerwałbym osnowę.
Przecież dziś tam być muszę, widzieć, co się dzieje,
Choćbym zginął; beze mnie szlachta oszaleje!
Bądź zdrów, najmilszy bracie, bądź zdrów, śpieszyć muszę.
       310 Jeśli zginę, ty jeden westchniesz za mą duszę;
W przypadku wojny tobie cała tajemnica
Wiadoma; kończ, com zaczął, pomnij, żeś Soplica!“

Tu ksiądz łzy otarł, habit zapiął, kaptur włożył,
I okienicę tylną pocichu otworzył,
       315 Widać było, że oknem do ogrodu skakał.
Sędzia, zostawszy jeden, siadł w krześle i płakał.

Chwilę czekał Tadeusz, nim w klamkę zadzwonił;
Otworzono mu, cicho wszedł, nisko się skłonił:
„Stryjaszku Dobrodzieju — rzekł — ledwie dni kilka
       320 Przebawiłem tu, dni te minęły, jak chwilka;
Nie miałem czasu z twoim domem się nacieszyć
I z tobą, a odjeżdżać muszę, muszę śpieszyć
Zaraz, dzisiaj Stryjaszku, a jutro najdaléj.
Wszak pamiętacie, żeśmy Hrabiego wyzwali.
       325 Bić się z nim to rzecz moja, posłałem wyzwanie.
W Litwie jest zakazane pojedynkowanie,