Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T1.djvu/285

Ta strona została uwierzytelniona.




ROZDZIAŁ XLII.
PLAN BITWY.

Późno już w nocy opat Fouquet przybył do brata.
Gourville mu towarzyszył.
Trzech tych ludzi, bladych na myśl o tem, co miało nastąpić, podobniejszych było do spiskowców, układających akt jakiegoś gwałtu, niż do posiadających władzę i znaczenie.
Fouquet przechadzał się ze wzrokiem utkwionym w ziemię, łamiąc ręce, aż palce trzeszczały.
Nakoniec, zebrawszy całą odwagę, westchnął głęboko i zaczął:
— Mówiłeś mi, bracie, dziś właśnie, o jakichś ludziach na twoim żołdzie...
— Tak, panie — odpowiedział opat.
— Powiedz mi prawdę, co to są za jedni?...
Opat się zawahał.
— Nie obawiaj się, proszę, nie myślę gderać wcale; ale bez fanfaronady, bo to nie są żarty.
— Więc powiem wszystko, skoro pan wymagasz: mam stu dwudziestu przyjaciół, lub towarzyszy hulanki, oddanych mi duszą i ciałem, i przywiązanych, jak wisielcy do szubienicy.
— Możesz na nich rachować?...
— Zawsze i wszędzie.
— A sam się nie skompromitujesz?...
— Nie będzie o mnie nawet mowy.
— Czy to ludzie odważni?...