Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T1.djvu/293

Ta strona została uwierzytelniona.
—   293   —

2-do Winiarnia Panny Marji.
3-io Pan Fouquet.
4-to Pan Colbert.
5-to Kolacja.
6-to Ubranie, buty, konie i tłomoczek.
7-mo i ostatnie. Sen“.
W następstwie tego rozkładu d‘Artagnan udał się prosto do hrabiego de la Fere i opowiedział mu skromnie, bez żadnych przechwałek, jakaś część z tego, co mu się przytrafiło.
Athos miał niejakie obawy z powodu bytności d‘Artagnana u króla; lecz kilka słów przyjaciela uspokoiło go zupełnie. Domyślił się, że Ludwik XIV-ty zlecił d‘Artagnanowi jakąś ważną misję i nie silił się nawet na wydobycie prawdy od towarzysza. Polecił mu tylko, aby dbał o siebie, i napomknął delikatnie, iż gotów jest iść z nim razem.
— Drogi przyjacielu — rzekł d‘Artagnan — przecież ja nie wyjeżdżam.
— Jakto! żegnasz się ze mną, i nie opuszczasz Paryża?
— Tak, tak, niby — rzekł d‘Artagnan, czerwieniąc się nieznacznie, — wyjadę może nabyć jakąś posiadłość.
— O! to co innego. Zmieniam zatem przestrogi. Zamiast: strzeż swego życia, powiem: „strzeż kieszeni“.
— Doniosę ci, kochany przyjacielu, jeżeli mi się spodoba jaka posiadłość ziemska, a może będziesz łaskaw poradzić mi przy kupnie.
— Tak, tak — rzekł Athos, delikatny, jak zawsze, nie pozwalając sobie nawet na uśmiech.
Raul naśladował delikatność ojcowską. D‘Artagnan czuł, że nie może opuścić przyjaciół, nie powiedziawszy im choćby, w którą udaje się stronę.
— Wybrałem Mans — rzekł do Athosa — czy to dobra okolica?
— Wyśmienita, przyjacielu — odparł hrabia, nie zwracając uwagi na to, że Mans leży w tej samej stronie, co Turenja, i że gdyby poczekał parę dni, mogliby jechać razem.