Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T4.djvu/11

Ta strona została uwierzytelniona.




ROZDZIAŁ II.
JAK D‘ARTAGNAN DOPEŁNIŁ ZLECENIA KRÓLEWSKIEGO.

Kiedy król wydawał takie rozporządzenia, aby dojść prawdy, d‘Artagnan, nie tracąc chwili czasu, pobiegł do stajni, zawiesił na kółku latarnię, sam osiodłał konia i udał się na miejsce wskazane przez Jego Królewską Mość. Po pięciu minutach jazdy galopem, był już w lesie, przywiązał konia do pierwszego lepszego drzewa i pieszo udał się na łączkę.
Wtedy z latarnią w ręce zaczął przechadzać się po całej przestrzeni, badając wszystko i rozważając, a po tej pół godzinnej pracy wrócił w milczeniu do konia i, rozmyślając, pojechał do Fontainebleau. Ludwik czekał w swoim gabinecie; znajdował się sam i ołówkiem kreślił na papierze pismo, które, jak d‘Artagnan na pierwszy rzut oka zauważył, nierówne było i poprzekreślane. Wniósł stąd, że muszą to być wiersze.
Król podniósł głowę i spostrzegł d‘Artagnana.
— A co, przynosisz mi wiadomości?... — zapytał.
— Tak jest, Najjaśniejszy Panie.
— Cóż widziałeś?
— To co widziałem, wydaje mi się prawdopodobnem, Najjaśniejszy Panie.
— Ależ ja żądałem od ciebie pewności.
— Zbliżę się i do niej, o ile zdołam. Czas dogodny był do poszukiwań jakich miałem polecone dopełnić; deszcz dzisiejszy rozmoczył drogi.