Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T4.djvu/254

Ta strona została uwierzytelniona.
—   254   —

— A więc niech mi wolno będzie najpokorniej zapytać Waszą Królewską Mość o powód odmowy.
— O powód — krzyknął król. — Cóż to?... pan mię wypytujesz?
— Zapytuję tylko, Najjaśniejszy Panie.
Król, oparłszy obie ręce na stole, rzekł z przyciskiem:
— Zapomniałeś zwyczajów dworskich, panie hrabio. Na dworze nikt nie wypytuje króla!
— To prawda, Najjaśniejszy Panie?... ale jeżeli nie wypytują, to się domyślają. Domysły zaś prawie zawsze oznaczają brak otwartości.
— Pan się zapominasz — rzekł król, uniesiony gniewem.
— Najjaśniejszy Panie, jestem zmuszony szukać gdzieindziej tego, com spodziewał się znaleźć w obliczu Waszej Królewskiej Mości. To jest, zamiast otrzymać odpowiedź od Waszej Królewskiej Mości, muszę ją dać sam sobie.
— Panie hrabio, czas, jaki miałem wolny, jużem poświęcił tobie — rzekł król, wstając.
To oznaczało pożegnanie.
— Najjaśniejszy Panie — odpowiedział hrabia — nie miałem jeszcze czasu oświadczyć Waszej Królewskiej Mości tego, pocom tu przyszedł, a tak rzadko widzę Waszą Królewską Mość, że pragnę korzystać ze sposobności.
— Po domysłach zapewne pan przystąpisz do obrazy.
— A, Najjaśniejszy Panie!... ja miałbym obrazić króla?... Ja!... nigdy. Przez całe życie utrzymywałem, że królowie są wyżsi od innych ludzi, nietylko urodzeniem i władzą, ale i szlachetnością serca i wyższością umysłu. Nie przekonam siebie nigdy, że król w słowach, które do mnie wyrzekł, ukrył myśl wsteczną.
— Co to ma znaczyć?... jaką myśl wsteczną?
— Zaraz się wytłumaczę — rzekł Athos zimno. — Jeżeli, odmawiając panny La Valliere panu de Bragelonne, Wasza Królewska Mość miał może inny cel, niż szczęście i los wicehrabiego...
— A co, nie mówiłem, że mnie pan obrażasz!...