Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T5.djvu/72

Ta strona została uwierzytelniona.
—   72   —

— Rozumiem cię — rzekł przedstawiasz mi spisek.
— Coś podobnego.
— Proponujesz mi udział w zamianie syna Ludwika XIII go, syna, który teraz jest więźniem, na syna Ludwika XIII-go, co w tej chwili śpi w pokoju Morfeusza.
Aramis roześmiał się śmiechem tak złowrogim, jak jego myśl.
— Przypuśćmy, że tak — wyrzekł.
— Ależ — odrzekł Fouquet, przerywając chwilę uciążliwego milczenia, nie zastanowiłeś się nad tem, że czyn ten może wywołać ogromne zamieszanie w państwie. Zastanów się, że trzeba nam będzie zwołać stany, szlachecki, duchowny i średni, złożyć z tronu panującego monarchę, poruszyć tem okropnem zgorszeniem grób Ludwika XIII-go, pozbawić życia i sławy Annę Austriacką, spokoju i życia może Marję Teresę, że to wszystko przepadnie, jeżeli my zginiemy.
— Nie rozumiem pana — odparł obojętnie Aramis — bo w tem wszystkiem, coś pan, powiedział, niema ani jednego stosownego wyrazu.
— Jakto!... — podchwycił nadintendent zdziwiony — niepodobna, aby człowiek taki, jak ty, nie dowodził możności wykonania a ograniczał się tylko, do dziecinnej radości z planów politycznych i nie dbał o dobry lub zły rezultat działania, to jest o rzeczywistość?
— Ależ, mój przyjacielu — rzekł obojętnie Aramis, jeżeli było jakiekolwiek zamieszanie, zgorszenie, a nawet wysiłek w zastąpieniu więźniem króla, to proszę mi tego dowieść!
— Co?... co?... — zawołał Fouquet, bielszy niż chustka, którą się z potu ocierał, — co mówisz?...
— Idź do pokoju królewskiego — rzekł spokojnie Aramis — i pan, co wiesz o tajemnicy, nie poznasz, że więzień z Bastylji spoczywa na łożu swego brata.
— A król?... — zapytał Fouquet, przejęty zgrozą na tę wiadomość.
— Jaki król?... — spytał słodziutkim głosem Aramis — czy ten, który cię nienawidzi, czy ten, który cię kocha?