Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom II.djvu/199

Ta strona została uwierzytelniona.

Jeślim zbłądziła, jeżeli mam wady,
Czém w twém sercu sobie szkodzę,
Popraw otwarcie, udziel swojej rady,
A wdzięcznością ci nagrodzę.
Ach powiedz, mężu, co twoja Celina
Przewinić mogła? W czém trosek przyczyna?
Wierz mi, twoja nieufność niemało mnie boli;
Lecz na spełnienie każdej twojej woli,
Wszelkiego odtąd starania dołożę.

Orgon.

Kochana żono! (na stronie)
Nie, to być nie może!

(do Celiny)

Moja Celino, ty mnie kochasz szczérze,
Ja muszę temu wierzyć... i ja temu wierzę;
Bądź więc spokojna w tym względzie.
Luba Celino! wszystko dobrze będzie,
Ale wyjść muszę, ty nie chodź po dworze:
Kaszlasz trochę, rosa pada,
Zaszkodzić ci może.
Wróć się, i wiesz co, jaka moja rada?

(myśląc co ma powiedzieć)

Nim wrócę... z Zosią nudzić się będziecie...
Zasiądź więc sobie... w żółtym gabinecie...

Zdzisław (z za altany nie bardzo głośno).

W żółtym.

Orgon (oglądając się).

He?

Celina.

W żółtym?

Orgon.
(spoglądając w stronę Zdzisława i odprowadzając ją w przeciwną.)

O, nie, niekoniecznie: