Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom IV.djvu/052

Ta strona została przepisana.
Gustaw (zadziwiony, po krótkiém milczeniu wstając).

Zasnąłem trochę.

Radost (ironicznie).

Gdzie tam.

Gustaw (z nieukontentowaniem).

Spałem, spałem.
Niema co mówić.

Radost (udając Gustawa).

„Jak się dziś poprawię,
„Zadziwisz się Stryjaszku“ — Otóż: się i dziwię,
Żeś dobrze zasnął i chrapał szczęśliwie.

Gustaw (z nieukontentowaniem).

No, spałem, prawda; ale z drugiej strony,
Trudno kochanka uśpi buk moździerzy,

(z udaném uczuciem).

Łacno głos fletów, głos kobiet pieszczony.

Radost.

O! o... głos fletów! Niby kto uwierzy!
Dla Boga, chłopcze! Boska na mnie plago!
Prłżnoż cię ścigam prośbą i uwagą,
Powiedz, czy serce zastygło w twém łonie,
Spać przy kochance, jakby już przy żonie?

Gustaw (niekontent z siebie, odtrącając krzesło).

Hm! diabeł nadał krzesło tak wygodne!
Tak mnie z nienacka jakoś... rozmarzyło.