Strona:PL Allan Kardec - Księga duchów.djvu/162

Ta strona została przepisana.

„Nie; powierzchnia ich jest bezpłodną. Ci co je zamieszkują, niczego nie potrzebują.“
— Czy ta bezpłodność jest stałą, i czy wypływa z ich natury?
„Nie; są one bezpłodne, w skutek swego stanu przejściowego.“
— Światy te muszą być tedy pozbawione uroku natury?
„Natura objawia się w piękności ogromów, które są niemniej piękne, jak to co wy nazywacie u siebie piękną naturą.“
— Ponieważ stan tych światów jest przejściowy; ziemia więc nasza czy będzie kiedykolwiek włączoną do ich liczby?
„Była już taką.“
— W jakich czasach?
„Podczas jej tworzenia się.“
W świecie nic nie istnieje bez korzyści; wszystko ma swój cel, swe przeznaczenie; nigdzie nie ma próżni, wszystko jest zamieszkałe, wszędzie jest życie. I tak w długim ciągu wieków, które upłynęły przed ukazaniem się człowieka na ziemi, podczas powolnych przejściowych perjodów, stwierdzonych przez geologję, nawet przed utworzeniem się pierwszych jestestw organicznych, na tej bryle bezkształtnej, w tym bezpłodnym chaosie, gdzie wszystkie żywioły były jeszcze w zamieszaniu, życie już istniało; istoty nie mające naszych potrzeb, ani naszych uczuć fizycznych już ją zamieszkiwały. Bóg tak chciał, ażeby nawet w tym stanie niedoskonałym, była na cokolwiek użyteczną. Któż będzie tyle śmiałym, że z pomiędzy miljardów światów, wirujących w ogromie przestrzeni, wybierze jeden, i to z najmniejszych, ginący w tłumach innych światów i przeznaczy mu wyłączne prawo być zaludnionym? Co za korzyści wtedy z reszty światów? Czyżby je Bóg miał stworzyć tylko na pociechę naszych ócz? Przypuszczenie niedorzeczne, niezgodne z pojęciem mądrości, która jaśnieje we wszystkich Jego utworach, i nie mogące być przyjętem szczególniej, gdy się o tych pomyśli, których oko nasze dostrzedz nie może. Nikt nie zaprzeczy, że w tem pojęciu o światach niezdolnych jeszcze do życia organicznego, a już zaludnionych przez