Strona:PL Artur Oppman - Monologi.djvu/018

Ta strona została uwierzytelniona.
VIII

Gdy czyni ów tumult pan Maciej spity —
Dwóch z szlachty ima go za włos okwity:
— „Czy wzrok nas nie myli? Toż to pan Maciéj!...
Wzywamy na świadków panów, a braci!...“

Ojcowi Korduli oko iskrzy się:
— „A, łotrze! A, zbóju! A, infamisie!
Wyrządzić mej dziewce takie despekty:
Afekty! Oj, czekaj! Dam ci afekty!...“

Ocknie się pan Maciej na owe słowa —
Na dziewkę popatrzy: Kordula zdrowa!
Po sobie on pojrzy: Włosy się wzniosą:
Hej! przednie konkury! Nago i boso!...

Rzucił się k’ucieczce pan Moczygęba,
Potknął się na progu: znów stracił zęba!
A szlachta już na nim, już grzmota setnie...
Skrwawili, nabili, skrzywdzili szpetnie!



IX

Na swoim turczynku w koszuli, boso,
Gna Maciej do domu, dyabli go niosą...
Przyleciał, pachołkom zbił pyski godnie
I zamknął się w lochu na trzy tygodnie.