Strona:PL Arystofanes - Lysistrata.djvu/129

Ta strona została przepisana.
kynna.

Nie żartuj Klystenesie; staraj się uspokoić Praxagorę. Wierzaj bezpodstawne są twoje posądzenia.

praxagora.

A ja ci mówię, że oparte na znajomości mężczyzn.

kynna.

Ależ nie! Na Boginie! Lysistraty posądzać nie można. Jej nie to w myśli! Zanadto wyniosła, aby kochać, zatem być niewolnicą. Silny umysł, żądza władzy, chce przedewszystkiem znaczyć i rozkazywać. Zakochana w swym pomyśle i bądź pewna, pozostanie mu wierną. Ona jest kobietą-mężczyzną, nie mężczyzny kobietą.

klystenes.

A jedno z drugiem pogodzić się nie da.

praxagora.

Co wy wiecie! Te właśnie kobiety są najstraszniejszemi, jak się zakochają! Aby namiętność zapanowała nad ich pychą, cnotą, rozumem, musi być potężną. Wpadają w szał, wtedy niczem dla nich mąż, dzieci, Bogowie, złe i dobre duchy, obowiązek, przysięga, wszystko przez okno wyrzucają i idą... na wodę. Ah! gdybym wiedziała, że Lysistrata, ta matrona ateńska, ta udawaczka, która dziś rano przez dwie godziny, prawiła nam morały... wierutne głupstwa, która śmiała wymódz na nas przysięgę!.. gdybym wiedziała, że ona w tej chwili... Ah! Na Bogów! Tego byłoby za wiele i przysięgam wam żleby się źle skończyło! Skandal! Tak na Afrodytę... jabym skandal wywołała.