Strona:PL Arystofanes - Rycerze.djvu/68

Ta strona została przepisana.
Chór.
(Antystrofa 2.)

O, barwy jego miedzianego czoła,
I bezczelności nic zmienić nie zdoła!
Jeśli mu sprzyjam, to niech idzie za tem,
       400. Bym został w łożu Kratyna[1] piernatem,
Morsyma[2] Chórów uczył się w dodatku!
Obyś, coś siedząc na przekupstwa kwiatku,
Zawsze jak pszczoła wszystkich żądłem ścigał,
Miód ssany łatwo i łatwo wyrzygał!
Wtedybym tylko tę nucił piosenkę:
„Hej wina, winka, dajcież szczęściu rękę!”[3]
Nawet syn Jula, choć jest kutwa wielka[4],
Huknie, jak sądzę: „Górą Bach, butelka!”

  1. Kratynos, komedyopisarz współczesny Arystofanesowi, lubiał zbyt często zaglądać do kieliszka, a że nadto z powodu sędziwego wieku nie był, jak twierdzi Droysen, panem swych zamków, wszystko składało się na to, że zostać podściółką (ϰώδιον) w jego łożu, nie było rzeczą wcale pożądaną.
  2. Morsymos był lichym tragikiem ze szkoły Ajschyla, uczenie się więc „Chórów” w jego tragedyach nie należało także do największych przyjemności.
  3. Πῖνε πῖν᾿ ἐπι συμφοραῖς, jest to początek jednej z pieśni Symonidesa.
  4. W przekładzie poszliśmy nie za lekcyą Kock’a πυῤρ ῾οπίπης t j. „polujący na złotowłosych chłopców”, lecz za lekcyą πυροπίρης, co ma oznaczać „starego kutwę, liweranta pszenicy do Prytanejon”. Nie wiemy bliżej kto był ten Julos; imię to nawet nie jest greckiego pochodzenia.