Strona:PL Balzac - Ferragus.djvu/187

Ta strona została przepisana.

nieustająca bitwa, tocząca się między wierzycielami a dłużnikami. Otóż, jeżeli raczycie sobie przypomnieć życie i obyczaje biesiadników, uznacie, iż niełatwo byłoby znaleźć w Paryżu ludzi bardziej doświadczonych w tej materji. Jedni już emeryci, drudzy mistrze, podobni byli do sędziów żartujących sobie z podsądnemi. Cykl rysunków, jakie zrobił Bixiou na temat więzienia w Clichy, stał się przyczyną tego obrotu rozmowy. Była północ. Osoby te, swobodnie ugrupowane w salonie dokoła stołu i kominka, dawały folgę konceptom, które nietylko są zrozumiałe i możliwe jedynie w Paryżu, ale które się rodzą i mogą być rozumiane jedynie w strefie ograniczonej przedmieściem Montmartre a ulicą de la Chaussée d’Antin, pomiędzy ulicą de Navarin a linją bulwarów.
W dziesięć minut wyczerpano wszystkie głębokie refleksje, wielkie i małe morały, oraz wszystkie koncepty na ten temat, wyczerpany już około r. 1500 przez Rabelego. Niemałą jest zasługą autora wyrzec się tego fajerwerku, zakończonego ostatnią racą wypuszczoną z ustek Malagi.
— Wszystko to wychodzi na pożytek szewcom, rzekła. Rzuciłam modystkę, która spartoliła mi dwa kapelusze. Ta piekielnica przyszła do mnie dwadzieścia siedem razy upominać się o dwadzieścia franków. Nie wiedziała, że my nigdy nie mamy dwudziestu franków. Miewa się tysiąc franków, posyła się po pięćset franków do swego rejenta; ale dwudziestu franków, tego nie miałam nigdy! Moja kucharka i pokojówka mają może obie razem dwadzieścia franków. Ja mam tylko kredyt, i straciłabym go, gdybym