Strona:PL Balzac - Ferragus.djvu/65

Ta strona została przepisana.

trzyć znakami pisarskiemi. Niema w oryginale ani przecinków, ani kropek, ani nawet wykrzykników; fakt ten wali w gruzy system kropeczek, któremi dzisiejsi autorowie silą się wyrazić bezmiar wielkiej namiętności: „Henryku, wśrud ofiar jakie sobie nałożyłam, było i to, aby nie pisywać do ciebie; ale nieprzeparty głos każe mi żucić ci w oczy krzywdy, któreś mi wyżądził. Wiem z gury, że twoja zakamieniała dusza nie raczy się mnie użalić. Twoje serce jest głóche na głos serca. Czy nie jest głóche i na krzyk natury? Ale mniejsza: muszę ci pokazać jak ochydnie sobie postompiłeś i w jakie ogropne wtrąciłeź mnie połorzenie. Henryku, wiedziałeś ile wycierpiałam za mój pierwszy błąd, i byłeś zdolny pogrążyć mnie w to samo nieszczęście i wydać mnie na paztfę rozpaczy i boleżci. Tak, widzę to, wiara że mam twoją miłość i szacunek, dała mi odwagę znoszenia mego losu. Ale dziś, curz mi zostaje? czy nie zabrałeś mi wszystkiego, co mi było najdroższe, wżyzdkiego co mnie wiązało do życia: rodzicuw, pżyjaciuł, onoru, dobrego imienia, wszyzdko ci poźfięciłam; została mi jedynie hańba, fstyd i — mówię to bez rumieńca — nędza. Brakło do mego nieżczęścia jedynie pewności tfojej wzgardy i nienawiści; teraz, kiedy mam tę pewność, będę miała odwagę spełnienia mego zamiaru. Postanowiłam już; honor mojej rodziny tego wymaga; połorzę tedy kres moim cierpieniom. Nie mów nic na to postanowienie, Henryku. Jest okropne, wiem o tem, ale mój stan mnie do niego zmusza. Bez pomocy, bez oparcia, bez przyjaciela kturyby mie