Strona:PL Balzac - Kontrakt ślubny; Pułkownik Chabert.djvu/158

Ta strona została przepisana.

skrzypieć po stemplowym papierze czyniąc w kancelarji hałas stu chrząszczy zamkniętych przez sztubaków w papierowej teczce.
I mamy nadzieję, iż Wysoki Trybunał, ciągnął dyktujący. Stój! muszę odczytać zdanie, nie rozumiem już sam siebie.
— Czterdzieści sześć... To musi się zdarzać często!... a trzy, czterdzieści dziewięć, rzekł Boucard.
Mamy nadzieję, podjął Godeschal odczytawszy wszystko, że Wysoki Trybunał nie okaże się mniej wielkoduszny od dostojnego twórcy dekretu, i że da odprawę niewczesnym pretensjom zarządu Wielkiej kancelarji Legji Honorowej, ujmując rozpoznanie sprawy na szerokiej platformie, którą my tu ustalamy.
— Panie Godeschal, chce pan szklankę wody? rzekł pisarczyk.
— Ladaco ten Simonnin! rzekł Boucard. Słuchaj, przygotuj swoje konie na podwójnych zolach, bierz ten pakiet i fruwaj do Inwalidów.
— Którą tu ustalamy, podjął Godeschal. Dodajcie: w interesie pani... (pełnemi literami) wicehrabiny de Grandlieu...
— Jakto! wykrzyknął Naczelny, ty ważysz się wnosić podanie w sprawie wicehrabiny de Grandlieu przeciw Legji Honorowej, w sprawie na rachunek kancelarji, podjętej ryczałtem? A to z ciebie ostry ciemięga! Schowajże zaraz do szuflady te kopje i swój koncept, zachowaj to na sprawę książąt Navarreins przeciw Szpitalom. Późno już, ja zrobię na prędce małe placet, z obfitem Zważywszy, i pójdę sam do sądu...
Ta scena odtwarza jedną z tysiąca uciech, które później każą wzdychać wspominając młodość: „To były dobre czasy!“
Około pierwszej po północy, rzekomy pułkownik Chabert zapukał do drzwi adwokata Derville, adwokata przy trybunale pierwszej instancji departamentu Sekwany. Odźwierny powiedział mu, że pan Derville jeszcze nie wrócił. Starzec powołał się na umówioną godzinę, i podążył po schodach do sławnego prawnika, który, mimo swej młodości, uchodził za jedną z najtęższych głów w trybunale. Zadzwoniwszy, nieufny interesant zdziwił się niemało, widząc jak