Strona:PL Balzac - Kontrakt ślubny; Pułkownik Chabert.djvu/75

Ta strona została przepisana.

cy, odparł Mathias. Zresztą hrabia może nabyć w swojem imieniu. W chwili wypłaty zaznaczymy użytek sumy.
— Ma pan odpowiedź na wszystko, ojczulku, rzekł Solonet śmiejąc się. Był pan bajeczny dziś wieczór, pobił nas pan.
— Jak na starucha, który się nie spodziewał waszych kartaczownic, to było nieźle, co?
— Haha! rzekł Solonet.
Wstrętna walka, w której szczęście rodziny postawiono na kartę, była już dla nich kwestją polemiki prawniczej.
— Nie darmo mamy za sobą czterdzieści lat palestry! rzekł Mathias. Słuchaj, Solonet, ja jestem zgodny człowiek, możesz pan być obecny przy kontrakcie sprzedaży ziem włączonych do majoratu.
— Dziękuję, mój dobry Mathias. Przy pierwszej sposobności, może pan liczyć na wzajemność.
Gdy dwaj rejenci jechali spokojnie bez innych wzruszeń prócz trochy chrypki w gardle, Paweł i pani Evangelista byli pastwą rozbujania nerwów, serdecznego wzburzenia, owych drgań w szpiku i mózgu, jakie odczuwają ludzie namiętni po scenie w której interesy ich i uczucia doznały gwałtownego wstrząsu. U pani Evangelista ponad te ostatnie pomruki burzy przeleciała straszliwa myśl, czerwony błysk, który chciała rozjaśnić.
— Czy stary Mathias nie zburzył w kilka minut mojej półrocznej pracy? mówiła sobie. Czy nie wyrwał Pawła z pod mego wpływu, nasuwając mu złe myśli w czasie ich narady w saloniku?
Stała przy kominku wsparta o marmurowy blat, zamyślona. Kiedy brama zamknęła się za pojazdem rejentów, zwróciła się do zięcia, pragnąc rozjaśnić swoje wątpliwości.
— Oto najstraszliwszy dzień mego życia, wykrzyknął Paweł, szczerze uszczęśliwiony że się te trudności załatwiły. Nie znam nic twardszego, niż ten stary Mathias. Oby go Bóg wysłuchał i obym został parem Francji! Droga Nataljo, pragnę tego obecnie bardziej