Strona:PL Balzac - Małe niedole pożycia małżeńskiego.djvu/59

Ta strona została uwierzytelniona.

odważy się wypuścić na żonę choćby jedną muszkę. Co u Karoliny jest przemiłą zabawą, żartem mającym osłodzić pożycie, a przedewszystkiem wypływającym z najczystszych intencyj, to samo, u Adolfa, staje się okrucieństwem Karaiba, sponiewieraniem serca kobiety, zamiarem zrobienia jej przykrości. To naprzykałd nie ma żadnego znaczenia:
— Więc tak przepadasz za panią de Fischtamiel? pyta Karolina. Cóż tak podziwiasz u tej glisty, dowcip? maniery?
— Ależ, Karolino...
— Och, nie próbuj się wypierać tego dziwnego gustu, powiada, wstrzymując przeczenie na ustach Adolfa; nie od dziś widzę, że tobie się ta łyczka bardziej podoba odemnie (pani de Fischtaminel jest szczupła). Dobrze! życzę szczęścia... prędko przekonasz się o różnicy.
Rozumiesz? Tobie nie wolno posądzić Karoliny o najmniejszą słabostkę do pana Deschars (grubego, czerwonego, byłego rejenta), podczas gdy ty kochasz się w pani de Fischtaminel! I wówczas, Karolina, ta Karolina, której nieinteligencja stała się dla ciebie źródłem tylu cierpień, Karolina, która nabrała pewnego obycia, Karolina staje się dowcipna: kąsają cię dwa bąki miast jednego.
Nazajutrz, zapytuje, przybierając dobroduszną minkę: — Jakże stoją twoje sprawy z panią de Fischtaminel?
Gdy masz wyjść, powiada: — Idź, idź na ciepłe nóżki; nie żałuj sobie.
W nienawiści do rywalki, wszystkie kobiety, nawet księżniczki, posługują się obelgami i dochodzą do języka przekupek; każda broń jest dobra.
Przekonać Karolinę że się myli i udowadniać że pani de Fischtaminel jest ci obojętna, kosztowałoby cię zbyt wiele. Byłaby to niedorzeczność, której nie dopuści się żaden rozumny człowiek: w tem próżnem przedsięwzięciu powaga męża szczerbi się i zużywa.