Strona:PL Balzac - Małe niedole pożycia małżeńskiego.djvu/83

Ta strona została uwierzytelniona.

Wspomnienie kawalerstwa jest dla żony tem samem, co „mój biedny nieboszczyk“ dla drugiego męża wdowy. Te dwa ciosy powodują rany, których nic nie zdoła zabliźnić.
Adolf ciągnie swą orację niby generał Bonaparte mówiący do Pięciuset: — Jesteśmy na wulkanie! — W naszym domu niema już rządu — chwila decyzji nadeszła! — Mówisz o szczęściu, Karolino, sama je zniszczyłaś, — wystawiłaś je na szwank swemi wymaganiami, pogwałciłaś kodeks mięszając się do spraw przekraczających twój zakres, — popełniłaś zamach na legalną władzę. — Trzeba zreformować podstawy współżycia.
Karolina nie wydaje krzyków Precz z dyktatorem! jak je wydawało Zgromadzenie Pięciuset: bo nigdy nie krzyczy ten, kto ma pewność pokonania nieprzyjaciela.
— Kiedy byłem kawalerem, nosiłem zawsze świeże trzewiki! codzień miałem czystą serwetę! Restaurator okradał mnie tylko w oznaczonych granicach! Dałem ci moją ukochaną wolność!... Coś z nią zrobiła?
— Czyż tak bardzo jestem winna, Adolfie, że chciałam ci oszczędzić kłopotów, powiada Karolina, stając w pozie pełnej godności. Odbierz więc klucz od kasy!... ale co z tego wyniknie?... wstyd mi doprawdy, będę musiała grać komedję, aby zdobyć najkonieczniejsze potrzeby. Czy do tego dążysz aby spodlić własną żonę, lub rozdzielić nasze pożycie na dwa różne interesy, sprzeczne, wrogie...
I oto mamy, dla trzech czwartych mieszkańców Francji, bardzo ścisłe określenie małżeństwa.
— Bądź spokojny, mój drogi, dodaje Karolina siadając na kanapce w pozie Marjusza na ruinach Kartaginy; niczego już nie żądam od ciebie! nie jestem żebraczką! Wiem co zrobię... ty mnie nie znasz.
— Cóż u licha!... powiada Adolf, więc z wami doprawdy nie można żartować, ani dysputować poważnie? Co zrobisz?...