Strona:PL Balzac - Ostatnie wcielenie Vautrina.djvu/124

Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie, chodźmy do celi Lucjana, rzekł pan de Granville, czytając w błędnych oczach pana de Sérizy jego intencję.
Objął hrabinę, podniósł ją, wziął pod ramię, gdy pan de Bauvan ujął ją z drugiej strony.
— Panie, rzekł pan Sérizy do dyrektora, będzie pan milczał jak grób o tem wszystkiem.
— Niech pan będzie spokojny, panie hrabio, odparł dyrektor. Obrał pan dobrą drogę. Ta dama...
— To moja żona...
— Ach! przepraszam... Zatem, zemdleje z pewnością na ten widok, będzie ją można przenieść do powozu.
— Tak też myślałem, rzekł hrabia, poślij pan kogoś, niech powie moim ludziom w dziedzińcu Harlay aby zajechali do furty; jest tam tylko mój powóz...
— Możemy go ocalić, mówiła hrabina krocząc z siłą i stanowczością które zdumiały strażników. Są sposoby przywołania go do życia...
I, ciągnęła za sobą towarzyszących jej mężczyzn, wołając na dozorcę:
„Idźcież, idźcież prędzej... każda sekunda, to życie trojga osób!
Skoro otworzono celę i skoro hrabina ujrzała Lucjana wiszącego niby ubranie na kołku, skoczyła ku niemu aby go objąć i uściskać; ale upadła na twarz, wydając krzyki przechodzące w głuche charczenie. W pięć minut później, powóz hrabiego unosił ją do pałacu, ułożoną w poprzek na siedzeniu: mąż klęczał u jej stóp. Hrabia de Bauvan poszedł po lekarza, który udzielił hrabinie pierwszej pomocy.
Dyrektor Conciergerie badał kratę u furty, mówiąc do pisarza:
— Niczego nie szczędzono! sztaby żelazne są kute, próbowano ich, zapłacono bardzo drogo za to wszystko, no i musiała być skaza w tej sztabie!...
Wróciwszy do siebie, genaralny prokurator uznał za koniecz-