Strona:PL Balzac - Ostatnie wcielenie Vautrina.djvu/56

Ta strona została uwierzytelniona.

Oni znaczyło galerników, których skarb, powierzony od dwudziestu lat Ołżyśmierci, stopniał, jak wiadomo, w rękach Lucjana.
— Mógłby pan odnaleźć świadków jego ostatniego uwięzienia?
— Niech mi pan sędzia podpisze dwa wezwania, a przyprowadzę ich dziś jeszcze.
— Coquart, rzekł sędzia zdejmując rękawiczki i stawiając laskę w kącie, wypełń-no pan dwa wezwania wedle wskazówek pana agenta.
Przejrzał się w lustrze nad kominkiem, na którym stały, zamiast zegara, miednica i dzbanek. Z jednej strony karafka pełna wody i szklanka, z drugiej lampa. Sędzia zadzwonił; zjawił się woźny.
— Czy jest już kto? spytał woźnego, mającego za zadanie przyjmować świadków, sprawdzać wezwania i pomieszczać ich wedle kolei.
— Tak, panie sędzio.
— Ściągnij pan nazwiska przybyłych i przynieś mi listę.
Sędziowie śledczy, których czas jest policzony, muszą niekiedy prowadzić kilka śledztw równocześnie. To jest przyczyną długiego wyczekiwania świadków w pokoju gdzie rezyduje woźny i gdzie rozlega się co jakiś czas dzwonek z kancelarji.
— Później, rzekł Camusot, pójdziesz sprowadzić księdza Herrerę.
— A! mówiono mi że jest za Hiszpana, za księdza? Ba! to odgrzane z Colleta, panie sędzio, wykrzyknął naczelnik Bezpieczeństwa.
— Nic nowego pod słońcem, odparł Camusot.
I sędzia podpisał owe dwa straszliwe wezwania, przejmujące dreszczem każdego, nawet najniewinniejszych świadków, których sąd wzywa w ten sposób do stawiennictwa, pod grozą ciężkich kar.
W tej chwili, Jakób Collin zakończył, od pół godziny blisko, swoje głębokie dumanie i był pod bronią. Nic nie może lepiej od-