Strona:PL Balzac - Ostatnie wcielenie Vautrina.djvu/92

Ta strona została uwierzytelniona.

mu wolność... Jeśli pan postąpi inaczej, będziesz tego gorzko żałował; natomiast, jeśli go wypuścisz poprostu na swobodę, wytłumaczę panu (zatrzymaj mnie pod kluczem) jutro, dziś wieczór, wszystko co mogłoby się panu wydać tajemnicze w tej sprawie, oraz pobudki zajadłego prześladowania którego jestem przedmiotem; ale narażę życie, czyhają na mą głowę już od pięciu lat... Skoro Lucjan będzie wolny, bogaty i skoro zaślubi Klotyldę de Grandlieu, zadanie moje na ziemi spełnione, nie dbam o resztę... Mój prześladowca jest szpiegiem waszego ostatniego króla.
— A! Corentin!
— Nazywa się Corentin?... dziękuję... Otóż, panie sędzio, zechce mi pan przyrzec to o co proszę?
— Sędzia nie może i nie powinien nic przyrzekać. — Coquart! powiedz pan woźnemu i żandarmom aby odprowadzili obwinionego. Dam rozkazy, aby, dziś wieczór, przeniesiono pana do pistolów, dodał łaskawie, z lekkiem skinieniem głowy.
Uderzony ostatnią prośbą Jakóba i przypominając sobie usilność, z jaką — zasłaniając się stanem zdrowia — domagał się aby go przesłuchano pierwszego, Camusot odzyskał całą nieufność. Poddając się swoim nieokreślonym podejrzeniom, patrzał równocześnie jak mniemany umierający chodzi, porusza się jak Herkules, porzuciwszy już komedję tak doskonale odegraną przy wejściu.
— Zechce pan...
Jakób obrócił się.
— Mimo odmowy podpisu, pisarz odczyta panu protokół.
Obwiniony cieszył się wyraźnie wspaniałem zdrowiem: sposób w jaki usiadł obok pisarza był dla sędziego ostatnim promieniem światła.
— Ozdrowiał pan bardzo rychło? rzekł.
— Wpadłem, pomyślał Jakób.
Poczem odpowiedział głośno:
— Radość, panie sędzio, jest jedynem panaceum... ten list, dowód niewinności o której nie wątpiłem... oto potężne lekarstwo.