Strona:PL Balzac - Stara panna.djvu/104

Ta strona została uwierzytelniona.

która zabarwiła jej wystrzały ową uroczystością z jaką Anglicy dopełniają swoich patryotycznych bzdurstw, a która jest niejako tryumfem głupoty. Zbliżając się tedy poważnym krokiem do wuja, ważyła w myśli jakieby mu zadać pytanie, aby go wyrwać z owego milczenia, które ją zawsze trapiło, wyobrażała sobie bowiem że się nudzi.
— Wuju, rzekła wieszając mu się u ramienia i przylepiając się mu radośnie do boku (też jedno z jej złudzeń, myślała sobie: „Gdybym miała męża, bylibyśmy z sobą tak!“); wuju, jeżeli wszystko dzieje się na ziemi z woli Boga, każda rzecz ma tedy swoją racyę?
— Oczywiście, odparł poważnie X. de Sponde, który, kochając siostrzenicę, pozwalał się zawsze z anielską cierpliwością budzić ze swoich dumań.
— Zatem, skoro ja jestem panną, to Bóg tak chce?
— Tak, moje dziecko, rzekł ksiądz.
— A przecież, skoro nic nie broni mi wyjść za mąż jutro, moja wola może tedy zniweczyć Jego wolę?
— To byłoby prawdą, gdybyśmy znali prawdziwą wolę Boga, odparł dawny przeor Sorbony. Zauważ, moje dziecko, że powiadasz jeżeli.
Biedna pannica, która spodziewała się wciągnąć wuja w dyskusyę matrymonialną drogą argumentu ad omnipotentem, zatrzymała się zdumiona; ale osoby o ciasnej głowie mają swą straszliwą logikę dzieci, która polega na tem aby przechodzić od odpowiedzi do pytania, logikę niekiedy dość kłopotliwą.
— Ale, wuju, Bóg nie stworzył kobiet poto aby zostały pannami; boby powinny być wszystkie albo