Strona:PL Balzac - Stracone złudzenia.djvu/113

Ta strona została uwierzytelniona.

swoich postaci, kiedy będziesz deptał w łachmanach ulice Paryża, dumny iż wydałeś na świat, rywalizując z samym Stwórcą, żywe istoty zwane Adolfem, Korynną, Klaryssą, René lub Manon, kiedy zrujnujesz własne życie i żołądek aby dać istnienie swej kreacji, ujrzysz ją spotwarzoną, zdradzoną, sprzedaną, rzuconą w otchłań zapomnienia przez dziennikarzy, pogrzebaną przez najlepszych przyjaciół. Czy potrafisz czekać na dzień, w którym dziecko twego ducha wzbije się przebudzone, przez kogo, kiedy, jak? Istnieje wspaniała książka, pianto niewiary, Obermann, książka która pleśnieje samotnie w pustkowiach magazynów i którą księgarze nazywają ironicznie marynatą: kiedy przyjdzie dla niej dzień? Nikt nie wie! Przedewszystkiem, spróbuj znaleźć księgarza dość odważnego aby wydrukować Stokrocie. Nie chodzi o to aby zapłacić, ale tylko wydrukować. Ujrzysz ciekawe sceny!
Tyrada ta, wyrzucona całą gamą namiętnych tonów, spadła niby lawina w serce Lucjana i przejęła je lodowatem zimnem. Stał chwilę nieruchomy i milczący. Wreszcie, serce jego, jakgdyby podsycone straszliwą poezją walki, wybuchło. Ścisnął rękę Stefana i wykrzyknął:
— Zwyciężę!
— Dobryś! rzekł dziennikarz, jeszcze jeden chrześcijanin wstępuje w arenę bestjom na pożarcie. — Mój drogi, jest dziś premjera w Panorama-Dramatique, zacznie się aż o ósmej, jest szósta, idź włożyć co masz najlepszego, słowem staraj się wyglądać przyzwoicie. Wstąp po mnie. Mieszkam przy ulicy La Harpe, nad kawiarnią Servel, na czwartem. Pójdziemy najpierw do Dauriata. Trwasz w postanowieniu, nieprawdaż? Otóż, zapoznam cię dziś wieczór z królem księgarni i ze śmietanką dziennikarzy. Po przedstawieniu, pójdziemy przegryźć coś u mojej przyjaciółki z paroma kompanami, nasz obiad bowiem nie może się liczyć za posiłek. Spotkasz tam Finota, naczelnego redaktora i właściciela dziennika. Chcesz pływać, skacz tedy prosto w wodę.
— Nie zapomnę nigdy tego dnia, rzekł Lucjan.