Strona:PL Balzac - Stracone złudzenia.djvu/221

Ta strona została uwierzytelniona.

Ale twoja zemsta postępuje! Baron Châtelet był tu już pytać o twój adres; dziś rano zamieściliśmy krwawą notatkę przeciw niemu, ex-piękniś ma słabą głowę, jest w rozpaczy. Nie czytałeś? Paradne! Patrz: Kondukt żałobny czapli opłakiwanej przez ościstą rybkę. Pani de Bargeton nikt w wielkim świecie nie nazywa inaczej niż Rybką a Châteleta inaczej niż Baron Czapla.
Lucjan wziął dziennik i nie mógł się wstrzymać od śmiechu, czytając małe arcydzieło żartu, stworzone przez Felicjana Vernou.
— Będą kapitulować, rzekł Hektor Merlin.
Lucjan, z weselem w duszy, dorzucił swą cząstkę do kilku konceptów i słówek jakiemi kończono dziennik, paląc i gwarząc, opowiadając sobie wypadki dnia, śmiesznostki kolegów lub jakieś nowe szczegóły ich charakteru. Rozmowa ta, drwiąca, dowcipna, złośliwa, zapoznała Lucjana z obyczajami i osobistemi właściwościami personelu literatury.
— Podczas gdy będą składać dziennik, obejdę z tobą teatrzyki, przedstawię cię w kontroli i za kulisami; później, zajdziemy do Floryny i Koralji w Panoramie i pogzimy się z niemi troszkę w garderobie.
I obaj, trzymając się poufale pod rękę, poszli od teatru do teatru, gdzie Lucjan wkroczył jako „redaktor“, komplementowany przez dyrektorów, zjadany spojrzeniami przez aktorki, świadome sukcesu jaki jeden jego artykuł zapewnił Koralji i Florynie, zaangażowanym, jedna do Gymnase na dwadzieścia tysięcy, druga na osiem do Panoramy. Lucjan spotykał się wszędzie z owacjami, które powiększały go we własnych oczach i dawały mu miarę własnej potęgi. O jedenastej, dwaj przyjaciele wkroczyli do Panorama Dramatique, gdzie niedbały tonik Lucjana zrobił furorę. Zastali tam Natana. Natan podał rękę poecie, który przyjął ją i uścisnął.
— Ejże, szanowni mistrze, rzekł patrząc na Lucjana i Lousteau, chcecie mnie pogrzebać?
— Czekaj do jutra, mój drogi, zobaczysz jak Lucjan chwy-