Strona:PL Balzac - Stracone złudzenia.djvu/276

Ta strona została uwierzytelniona.

dynalny warunek sprzedaży. Niezmiernie rzadko zdarza się, aby księgarz nabył książkę dla jej istotnej wartości, prawie zawsze wydaje ją z przyczyn obcych jej zaletom. Fendant i Cavalier widzieli w Lucjanie dziennikarza, a w jego książce towar, którego pierwsze wpływy ułatwią im miesięczne wypłaty. Dziennikarze zastali wspólników w biurze, umowa była gotowa, weksle podpisane. Szybkość ta zachwyciła Lucjana. Fendant, był to drobny i chudy człowieczek, z odstręczającą fizjognomją: rysy kałmuka, niskie czoło, zapadły nos, wąskie usta, błyszczące czarne oczki, twarz pomięta, cera żółtawa, głos podobny do rozbitego dzwonka, słowem pozory skończonego opryszka; ale wynagradzał te braki cukrową słodyczą, dochodził do celu siłą wymowy. Cavalier, pucołowaty mężczyzna, którego raczej wzięłoby się za konduktora dyliżansu niż za księgarza, miał włosy jasno blond, twarz żywą, okrągłą talję i miodopłynne gadulstwo komiwojażera.
— Nie będzie między nami sporów, rzekł Fendant zwracając się do dziennikarzy. Czytałem książkę, jest bardzo literacka; odpowiada nam tak dalece, że już oddałem rękopis do druku. Umowę spisaliśmy na podstawie ustnego porozumienia; zresztą, nie wychodzimy nigdy poza granice jakieśmy tam zakreślili. Weksle na sześć, dziewięć i dwanaście miesięcy, zeskontuje je pan łatwo, zwrócimy koszta dyskontu. Zastrzegliśmy sobie prawo dania książce innego tytułu: nie podoba się nam Gwardzista Karola IX-go, nie dość pobudza ciekawość: jest wielu królów imieniem Karol, a w średnich wiekach było tylu gwardzistów! A! gdybyś pan powiedział Żołnierz Napoleona! ale Gwardzista Karola IX-go!... Cavalier musiałby mieć cały wykład historji, nimby ulokował egzemplarz na prowincji.
— Gdybyś pan znał ludzi, z którymi mamy do czynienia! wykrzyknął Cavalier.
Noc św. Bartłomieja byłaby lepsza, dodał Fendant.
Katarzyna Medycejska czyli Francja za Karola IX-go, rzekł Cavalier, toby bardziej przypominało Walter Scotta.