Strona:PL Balzac - Stracone złudzenia.djvu/299

Ta strona została uwierzytelniona.

znajdował u Natana ani u Gaillarda szczerości do jakiej miał prawo; ale nie mógł się skarżyć: był tak świeżo nawrócony! Gaillard miażdżył Lucjana, mówiąc że nowi przybysze muszą długi czas przebywać próbę, nim stronnictwo będzie mogło im zaufać. Poeta spotkał w łonie rojalistycznych i ministerjalnych dzienników zazdrość o jakiej nie śnił, zazdrość, która objawia się u wszystkich ludzi w obliczu kąska do podziału i czyni ich podobnymi do psów gryzących się o żer: te same warczenia, ta sama postawa, charakter. Płatali jedni drugim tysiące sztuczek aby sobie zaszkodzić w oczach władzy, oskarżali się o brak gorliwości, i, dla pozbycia się konkurenta, wymyślali najprzewrotniejsze machinacje. Liberałowie, zdala od władzy i jej faworów, nie mieli powodu do walk wewnętrznych. Widząc tę skłębioną sieć ambicyj, Lucjan nie miał ani dość odwagi aby dobyć szpady i rozciąć jej węzły, ani też nie czuł w sobie cierpliwości aby je rozplątywać; nie umiał być ani Aretinem, ani Beaumarchais’m, ani Fréronem swojej epoki, trwał w jedynem pragnieniu: uzyskać swój dekret, rozumiejąc iż ta restytucja przyniesie mu korzystne małżeństwo. Przyszłość zależeć będzie wówczas jedynie od przypadku, któremu przyjdzie w pomoc jego uroda. Lousteau, który objawił mu tyle zaufania, posiadał jego sekret; dziennikarz wiedział gdzie zranić śmiertelnie poetę z Angoulême: toteż, w dniu w którym Merlin przyprowadził Lucjana do Wodwilu, Stefan zastawił mu straszliwą pułapkę, w którą ten dzieciak miał się złapać i runąć.
— Oto nasz piękny Lucjan, rzekł Finot pociągając referendarza des Lupeaulx w stronę poety, któremu ściskał ręce z wylewem serdecznej przyjaźni. Nie znam przykładu równie szybkiego tryumfu, rzekł Finot, spoglądając kolejno na Lucjana i na referendarza. W Paryżu, fortuna jest dwojakiego rodzaju: albo materjalna, pieniądze które każdy może zdobyć, albo moralna, stosunki, pozycja, wstęp do świata niedostępnego dla pewnych osób, bez względu na majątek. Otóż, mój młody przyjaciel...