Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/15

Ta strona została uwierzytelniona.

— Czy można zrozumieć podobny kaprys? Nie powinienem więc narzucać się pani dłużej!.. Jak widzę, życzy pani sobie odnaleźć swoich towarzyszów; trzeba ich poszukać...
Ale ona przerwała, nie zwracając uwagi na jego gniew!
— Leon de Tréval... Tak brzmi twoje nazwisko, nieprawdaż? — spytała rozmarzona. Kapitan w szóstym pułku jazdy? Czy długo jeszcze będziesz w Paryżu?
— Ach! Cóż ci na tem zależy, okrutna masko, jeżeli nie chcesz mnie już nigdy więcej widzieć, jeżeli...
— A zkądże to wnosisz, że nie chcę cię już nigdy widzieć? Jak niewiele potrzeba, by zamącić sądy panów tego świata! A ja jednak bardzo pragnę cię zobaczyć, tak bardzo, że...
— O! mój Boże? Co się z tobą stało, moja droga? — zawołał za nimi głos kobiecy. Szukamy cię od dwóch godzin...
Była to towarzyszka pięknej maski. Towarzystwo zeszło się, opowiadając sobie wzajemnie, co się komu zdarzyło.
— Jestem wyczerpana zmęczeniem i nudą — mówiła świeżo przybyła maska — i proszę was jak o łaskę: wracajmy!
— Jak najchętniej; ja także, o ile mi się zdaje, nie mam tu już nic do czynienia!