Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/22

Ta strona została uwierzytelniona.

czystym, którym wygłaszano punkta umowy, zawieranej na balu Opery.
Spojrzał na towarzyszkę; zachowanie jej zdradzało zakłopotanie i rozmarzenie; widoczne wzruszenie podnosiło szybkim oddechem piersi, zdawało mu się prawie, że pod maską dostrzega rumieniec. Ona także przyglądała się jemu, pomieszana i niepewna.
Leon, sądząc, że trzeba ją znaglić do postanowienia większą natarczywością, wyrzekł z zapałem:
— Śliczna, niepojęta istoto! Zgadzam się na wszystko, powtarzam przysięgę, złożoną na pierwszym balu, przysięgę na uległość, posłuszeństwo i dyskrecyę; przyjmuję z góry warunki, jakie mi postawisz, jeżeli tylko w zamian, dasz mi zawrotną nadzieję, że cię zobaczę, że będzie moją ta...
— Trzeba będzie jednak zgodzić się na to — odparła z roztargnieniem, odpowiadając więcej własnym myślom, niż temu, kto do niej mówił.
Ale Leon zwrócił uwagę tylko na jej wyrazy, które go upoiły do reszty.
— Ach! to już zbytek szczęścia, czarująca masko! Dopełnij miary twej łaski, i wyjdźmy z natrętnego tłumu; pozwól mi zdjąć tę ohydną maskę, usłyszeć słowo rozkazu i powtórzyć ci swobodniej moje przysięgi i życzenia...