Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/73

Ta strona została uwierzytelniona.
X.

Ale biedna, mała Leonia straciła dużo od czasu przybycia nowego gościa; usuwano ją ciągle z pokoju chorego, którego mogłaby męczyć jej hałaśliwa wesołość. Elinor czuła pewien wstyd, na myśl pokazania dziecka Leonowi, jak gdyby on mógł odgadnąć łączące go z niem węzły; a dziecko zaś przyzwyczajone do ciągłego przebywania z matką, szukało jej bezustannie.
Zastawszy jednego razu uchylone drzwi pokoju chorego, Leonia popchnęła je i wsunęła ładną główkę do pokoju; oczy jej zalęknione a ciekawe, skierowały się na nieznajomego, którego dotąd nie widziała. Leon pierwszy ją spostrzegł i zdziwiony zapytał:
— Cóż to za śliczne dziecko?
Dziecko uciekło, ale matka z bijącem sercem, zarumieniona, zawołała ją, wzięła na ręce i posadziła na kolanach Leona.