Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/83

Ta strona została uwierzytelniona.

scu przysięgał z zapałem, że będzie mi ulegał we wszystkiem?
— Ach! Jeżeli się zmieniłem, kogo powinnaś o to winić, okrutna? Czy nie ty sama odpychałaś moje wierne uczucie, czy nie ty, posługując się wdziękiem, niezwalczonym dla serca męskiego, zdradziłaś mnie, odepchnęłaś bez litości, bez wyrzutu sumienia? Czy nie ty wreszcie, rada temu, że dałaś mi poznać szczęście, które potem odebrałaś, skazałaś mnie na trzy lata żalu i zapomnienia?
— Leonie, jesteś zbyt surowy! Jestem znowu z tobą; chcę naprawić moje błędy, zwrócić ci szczęście, którego tak żałujesz...
— Czy mogę wierzyć twoim słowom? Może znowu za chwilę, znikniesz bez śladu, nie zostawiając mi nic, oprócz zadanego bólu; może obmyślasz jaki nowy podstęp...
Przerwała mu czule:
— Nie! Nie będzie już żadnych wybiegów, żadnych tajemnic... Ach! Leonie! i ja także cierpiałam... Ale zapomnijmy o szaleństwach, o udręczeniach, które już minęły. Poznaj mnie, przyjmij nakoniec, jako swoją małżonkę...
— Nie chciałaś nią zostać...
— Prawda, zawiniłam; ale chcę teraz za twoją miłość...
— Wzgardziłaś moją miłością czystą, trwałą, jaką dla ciebie żywiło moje ser-