Strona:PL Björnstjerne Björnson - Dziewczę ze Słonecznego Wzgórza.djvu/166

Ta strona została uwierzytelniona.

wtajemniczać w swe plany powiększenia zakresu gospodarstwa i jego udoskonalenia, wprowadzał go zwolna w szczegóły i dawał wskazówki tak, że powoli cały zarząd przeszedł w ręce Endrida.
I nie pożałował tego. Endrid pracował, lata mijały, zaczynał już teraz trzydziesty pierwszy rok życia, powiększył majątek ojcowski, a zarazem nabrał doświadczenia, pewności i śmiałości w interesach. Przez cały ten czas nie uczynił ani jednej próby starania się o jakąś dziewczynę, zarówno w sąsiedztwie, jak i innych okolicach i rodzice zaczęli obawiać się, że może całkiem sobie żeniaczkę wybił z głowy.
Ale tak nie było. W sąsiedztwie mieszkała pewna rodzina, dosyć zamożna, zaliczana do pierwszych rodów okolicy, której członkowie niejednokrotnie przedtem już wchodzili w związki małżeńskie z Tingvoldami. Była tam dziewczyna, z którą Endrid znał się dobrze już za lat dziecięcych i którą nawet lubił serdecznie. Niezawodnie zdawna już ją sobie upatrzył na żonę, gdyż w pół roku po jej konfirmacji zaczął się starać o jej rękę. Miała wówczas lat siedmnaście, a on trzydzieści jeden.
Randi — takie miała imię — nie wiedziała w pierwszej chwili, co ma uczynić. Zwróciła się do rodziców, a ci złożyli całą sprawę w jej własne ręce. Powiedzieli, że Endrid jest zacnym człowiekiem, co do majątku zaś, to nie może nigdzie znaleźć bogatszego męża. Coprawda różnica wieku jest znaczna i niewiadomo, czy