Strona:PL Bliziński - Komedye.djvu/55

Ta strona została przepisana.

chy... (do Seweryna, który wziąwszy kapelusz szedł ku drzwiom.) Gdzie idziesz Sewerynku?
Seweryn. Zajrzeć do gospodarstwa.
Żegocina (całując go w głowę.) To, bo czysty obraz mojej Amelki, która padła ofiarą tego związku... moje dziecko kochane, ty masz serce i nie będziesz takim jak twój ojciec nieprawdaż?
Seweryn (całując jej rękę.) Staram się zawsze postępowaniem wywdzięczyć się cioci, za jej przywiązanie do mnie.
Żegocina. Poczciwy chłopczyna; ty jesteś moją pociechą.. to też myślę o twojej przyszłości i pragnę, aby twój brat przekonał się, że nie wolno lekceważyć łask ciotki, gdy ta ma w ręku środki do uszczęśliwienia tych, którzy ją potrafią szanować. Ty go nie będziesz naśladował? nieprawdaż?
Seweryn. Niech ciocia będzie spokojną...
Żegocina. Pan Bóg ci pobłogosławi.
Rejent (zażywając tabakę n. s.) Piu! piu! e... e.. e... to ryba, panie...
Tykalska (cicho do Seweryna, który wychodzi.) Fe Sewerynku, wstydź się, złym bratem jesteś.

SCENA VII.
Ciż, bez Seweryna.

Rejent. Miły kawaler, bardzo miły... e... e... e... ale i tamten miły... obadwaj wcale e... e... e...
Żegocina. Ach! rejencie, bracia rodzeni, ale co za różnica... jak dzień do nocy...
Rejent. Pani dobrodziejka jako kobieta sercowa, możesz się uwodzić...
Żegocina. Ach, nie, nie, serce nie błądzi!
Rejent. Dobra pani bez przechwałek, mnie natura obdarzyła po macierzyńsku, tym zbytkownym, że się tak wyrażę, e... e... e... meblem, więc znam się na tem troszeczkę. Serce, jak prawdziwy mebel, powinniśmy nosić... e... e... e... w pokrowcu, zdejmowanym tylko na uroczyste chwile... inaczej zszarza się...
Tykalska (siedząca na boku z pończochą.) Mój panie, co też pan pleciesz,... serce w pokrowcu!
Żegocina (z politowaniem.) Oh! Tykalska... ona ma pretensję do dysputowania!... (do rejenta.) Ależ nie każdy może mieć tyle mocy nad sobą...
Tykalska (śmiejąc się.) Żeby chować do pokrowca...
Rejent. Ja bez przechwałek, dzięki tej właśnie mocy, wyrobiłem sobie pogląd filozoficzny na świat i ludzi... z politowaniem patrzę na walki staczane codziennie w imię interesów, które... e... e... e... w obec wielkich zagadek nieskończoności... są... tyle, co... o!... (dmucha w palce.)
Żegocina (nastrajając się do tonu rozmowy.) O! to prawda, zastanowiwszy się głębiej...
Rejent. Dobra pani... jako rejent... e... e... e... kapłan i stróż prawa, potrzebowałem tej filozofii... Co mię to kosztowało, pani się domyślisz... ale też człowiek z natury, bez przechwałek sercowy,... dziś w spełnianiu funkcyj mojego