Strona:PL Bliziński - Komedye.djvu/71

Ta strona została przepisana.

talne położenie, (oddala się i rzuca niechętnie na ławkę; z drugiej strony w altanie siadła Mańka, oparłszy głowę na ręku).
Damazy (przechodząc w głębi z fajką, z lewej strony ku prawej, zatrzymuje się i pykając patrzy kilka chwil na Helenę i Antoniego). Ho, ho, cóż to za interesująca panie mości dzieju rozmowa..
Helena. Ach! tacio! (biegnie ku niemu).
Damazy. Coś mi się panna zanadto puszczasz.
Antoni (nieco zmięszany, nadrabiając humorem). Rozmawialiśmy właśnie o...
Damazy (nie patrząc na niego). Chodźno asińdźka ze mną na sprawę...

(wychodzą na prawo).

Antoni (patrzy za nimi, po chwili, niespokojny). Co to znaczy? nie spojrzał na mie... zaczynam się obawiać... od wczoraj już uważam u pana Damazego jakąś zmianę... mój Boże! ja ją. tak kocham!... czyżbym się łudził napróżno. (idzie zwolna za nimi.

SCENA IV.
Mańka. — Seweryn.
(Ta scena powinna być graną bardzo żywo).

Seweryn (wstaje, idzie do Mańki i prowadzi ją, gwałtownie naprzód sceny). Mańka! słuchaj mnie...
Mańka. Słuchałam niestety może zanadto i teraz za to pokutuję.
Seweryn. Wszak wytłumaczyłem ci o co chodzi.
Mańka (chwytając się za skronie). Ja nic nie wiem... nic nie rozumiem... rób ze mą co chcesz, ale nie żądaj, abym własną ręką wydarła to, co tam utkwiło tak głęboko.
Seweryn. Ależ... nie rozumiesz mnie! ja cię zawsze kocham!
Mańka (gorzko). Kochasz?
Seweryn. Kocham, szalona, wiesz dobrze o tem; — przez to właśnie, że chcę się poświęcić, daję najlepszy dowód czem jesteś dla mnie.
Mańka (unosząc się). Za co mnie masz? za co? — powiedz!
Seweryn (porywając jej rękę). Za istotę, do której jakieś złe duchy przywiązały mnie... jabym nie wyżył bez ciebie.... ja cię mieć muszę!... dla siebie, stworzyć ci życie, o jakiem nie marzyłaś... (gwałtownie). Nie płacz, bo mię doprowadzisz do ostateczności!
Mańka. Czyż może być większa, jak kazać mi słuchać podobnych słów.
Seweryn. Więc cóż począć, wiesz i że nie mam nic swojego, a gdy się ożenię podług woli ciotki, da mi majątek... to wszystko będzie twojem!...
Mańka (z płaczem). I on nawet nie widzi całej potworności tego co mówi! to trzeba być bez sumienia!
Seweryn. Ale któż winien temu wszystkiemu? powiedz! ja nie!
Mańka. Tem mniej ja. Któż tu kogo złudził i oszukał?
Seweryn. Tyś winna, (chwytając ją w objęcia i patrząc namiętnie w oczy). Pocóż w tych oczach siedzi jakiś szatan, który mię kusi, odbiera rozum i z człowieka robi idjotę... widziałaś! ja przy tej gąsce języka nie mogłem odnaleść, plotłem jak żak..
Mańka (uwalniając się z jego objęć). Nie, ja tego pojąć nie mogę, to niegodziwość...