Strona:PL Bliziński - Komedye.djvu/94

Ta strona została przepisana.

Żegocina (tragicznie.) Zwłaszcza po tej scenie, która mię przekonała, że kobieta bez opieki mężczyzny jest...
Rejent (j w.) Anomalją.. e... e... e...
Żegocina (składając głowę na jego piersi.) Rejencie, pracuj dla siebie... powierzam ci...
Rejent (na str. otwierając lista i ściągając nos dla powstrzymania kichnięcia) Piżmo!
Żegocina. Siebie i całe interesa (n. str.) Jakiż zatabaczony, kichnę! (gł). Czy pan zażywasz?
Rejent. Cokolwiek... na oczy (znowu jak wyżej robi usiłowania, po chwili). Więc zgoda...
Żegocina. Za pozwoleniem (kicha po nadaremnem wysileniu) Zgoda...
Rejent. (kichnąwszy potężnie). I pakt zawarty... (całuje ją w rękę).
Żegocina. Do śmierci!

Zasłona spada.





AKT IV.
Ten sam pokój co w poprzedzającym akcie.


SCENA I.
Mańka, Helena, (ubrane do drogi, siedzą w głębi, Antoni podobnież z kapeluszem w ręku chodzi po pokoju.)

Helena (siedzi jakiś czas w milczeniu po chwili.) Jaki ten tacio jest, to ja nie pojmuję, wołał o konie, kazał się zabierać (naśladując jego ton) duchem, na jednej nodze! a teraz siedzi tam...
Antoni. Rejent go przytrzymał... mają jakąś naradę... cokolwiek cierpliwości!
Helena. Ale cierpliwości! jabym chciała jednej minuty tu już nie być, tak mi jakoś ciężko, duszno... (wstaje i idzie do okna na prawo). Konie stoją, już z godzinę... Mateusz zasnął na koźle, a tacia nie widać (tupie z niecierpliwością nogą).
Antoni (żartobliwie.) O, o! panna Helena nie umie panować nad sobą...
Helena. Nie przekomarzaj że się pan ze mną, bardzo proszę, widzisz pan, że ja stoję jak na gorących węglach.. ach jak ja nie lubię takich scen!... byłabym się nie wiem gdzie schowała... jeszcze tatuncio taki raptus! zdaje mi się, że się na świat narodzę, gdy już stanę w domu.
Antoni. A ja chciałbym, aby ta podróż mogła trwać do nieskończoności
Helena. Więc i panu się to podoba, że jedziemy?... proszę! myślałam, że panu wszystko jedno i że niechętnie dajesz nam koni...
Antoni. Czy pani to wyczytałaś w moich oczach? ja sądziłem, że kobiety są przenikliwsze
Helena. To dlaczegóż się pan nie niecierpliwisz, jak ja?
Antoni. Bo ja już w tej chwili jestem szczęśliwy... samą nadzieją... mieć na swoim wózku, pod swoją opieką to co się kocha, uwielbia czci..