Strona:PL Bolesław Leśmian-Łąka 103.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

WSPOMNIENIE.


Lubię wspominać te dziecięce lata,
Gdym, zaniedbując całą resztę świata,
W znajome pole szedł razem z pastuchem
Krów, co bezładnym swych rapci rozruchem
Niską przed nami nieciły kurzawę,
Ściągając na się wybiegły nad trawę
Deszcz much zielonych i złotych i owych
Samotnie skrzących, ciemno-purpurowych,
Co, dogadzając przemyślnemu skrzydłu,
Wpadają nagle w samo ślepie bydłu,
Zapatrzonemu w dal, jak w swą oborę.

Zawszem widywał po drodze brzóz korę
W brunatne pręgi i te same cienie
Lip na murawie i żółtych motyli
Nagłe w powietrzu skrzydeł rozdwojenie
I nagły w trawę zlot, gdy do badyli
Nóg się czepliwych przytwierdzają schwytem, —
I przykucnięte nad stawu błękitem
Kaczki, co, naszą zaoczywszy trzodę,
Niezgrabnie, piersią zsuwały się w wodę, —
I tłumy wróbli, co z głuchym łoskotem
Sfruwały z płotu, aby tuż pod płotem
W długi się szereg rozsypać na trawie.