Strona:PL Bolesław Leśmian-Dziejba leśna.djvu/094

Ta strona została uwierzytelniona.
MAKARY

Nic nie skrywam!

AMAZARAK

Żeś właśnie pokochał dziewczynę.

AZARADEL

Jej usta... Może w myśli spijałeś ich żale?

MAKARY

Jej usta... Wyznam Bogu te wszystkie korale,
Co z ust jej spadły na mnie, jak dotkliwa próżnia...
Kocham? Nie wiem! Bóg pewno już grzech mój wyróżnia...

(Azaradel i Amazarak zbliżają się do zwłok dziewczyny)


AMAZARAK

Czas już zanieść umarłą do domu — bez domu.

AZARADEL

A poniesiem ją komu?

AMAZARAK

Już chyba nikomu...

MAKARY

Raz ożyła... raz drugi ożyć jeszcze może...
Pójdę w ślad, by ku Tobie nawrócić ją, Boże!

(Podnosi piłkę)

Piłkę oddam, jeżeli obudzić się zdoła.