Strona:PL Bolesław Prus - Dzieci.djvu/176

Ta strona została uwierzytelniona.

oficerowie będę mogli ufać nieznanym sobie żołnierzom?... Jeżeli służba ukrywa przed Linowską odwiedziny i namowy agitatorów, kto cię zapewni, że wasi żołnierze nie zechcą ukrywać w obozie zdrajców i obcych szpiegów?... Jeżeli robotnicy fabryczni zabijają uczciwych urzędników, kto zaręczy, że wasi żołnierze nie będą zabijali swoich oficerów?... co wtedy stanie się z wojskiem, które zamierzasz stworzyć: czy potrafi ono wygrywać bitwy i czy nie zamieni się w armję bandytów, którzy będą ograbiać i palić dwory, kraść drzewa z lasu i zabierać trzyrublówki biedakom gajowym?...
„A w takim razie ty, który chcesz sformować podobną armję, czy nie narażasz się na przekleństwa całego narodu i wieczną hańbę?... Bo zaprawdę, jeszcze nie było człowieka, który zebrałby, uzbroił i wymusztrował gromadę zbójów, ażeby wypuścić ich na własną ojczyznę!...“
Ja przecież nie chciałem zbójów... — jęknął Świrski. — Ja formowałem zastęp Rycerzy Wolności, którzy dla kraju wywalczyliby swobodę i okryli go chwałą nieśmiertelną!... Chciałem utworzyć bohaterów, wobec których zbladłoby męstwo japońskie...
„Nie daje się byle komu oręża do rąk... Nie uczy się tajemnic sztuki wojennej ludzi, którzy jutro mogą posłużyć się nią do własnych celów: do zdobycia zarobku, posłuszeństwa, albo do nasycenia zemsty...“
Świrski zerwał się z pościeli. W pokoju nie było nikogo; zato w duszy młodego chłopca spełnił się wielki przewrót. Świrski czuł, że od tej chwili już nie potrafi marzyć o wojsku i że cała jego dotychczasowa działalność, niby polityczna, stanie się dla niego źródłem wyrzutów sumienia...
— Co ja zrobiłem?... co ja zrobiłem?... — szeptał z rozpaczą. — Brydziński i Jędrzejczak marnie zginęli... Starka, Chrzanowski i Lisowski tułają się pod grozą więzienia, może i stryczka... Linowski ciężko zachorował... A cóż mówić o tych