Strona:PL Bolesław Prus - Emancypantki 04.djvu/039

Ta strona została uwierzytelniona.

wie, pod których kierunkiem oddziały robotników płóczą buraki, rozcierają, wyciskają...
Szczytem nareszcie woli jest cel fabryki, który streszcza się w jej dyrektorze technicznym.
Przechodzę do myśli. Jej fundamentem są wrażenia świata zewnętrznego, a organami tych wrażeń dla was są: agenci, dowiadujący się o cenach cukru, buraków, węgla, drzewa, robocizny... Wyżej wznosi się: pamięć, jej zaś organem będą w cukrowni spisy inwentarza, płacy roboczej, wydatków na materjały, wpływów za towar... Pracę twórczą myśli chyba pomieścisz w laboratorjum, w biurze technicznem i administracyjno-handlowem. A nareszcie ideę panującą, która ogarnia całe życie fabryki, jej rozwój i wahania — może reprezentowałbyś ty sam, gdybyś w swojej cukrowni widział nie prasę do wyciskania dywidend, ale organizm, który ma spełniać jakieś cele na świecie.
Dodaj, że każda z istniejących fabryk ma swoją indywidualność. Są fabryki: logiczne i głupie, rzetelne i szachrajskie, wolne i spętane przez wierzycieli, moralne i niemoralne. Pomyśl o tem wszystkiem i powiedz: czy poza burakami, wytłoczynami, melasą i dywidendą nie dostrzegasz konturów — ducha, który tem tylko różni się od ludzkiego, że zamiast jednej świadomości, ma ich kilkaset?...
— Stefku, profesor ma słuszność — rzekła Ada. — W fabryce istnieje duch zbiorowy...
— Ale niema w niej miejsca na współczucie i litość panny Magdaleny — odparł Solski.
— Mylisz się — wtrącił Dębicki. — Teraźniejsze fabryki są jeszcze bardzo niskiemi organizacjami. Czy jednak nie sądzisz, że dzisiejsze zamęty w świecie pracy może nie istniałyby, gdyby w fabrykach tętniło żywe uczucie? Gdyby smutek, spotykający jednego pracownika, udzielał się innym; gdyby kierownicy troszczyli się o usuwanie przykrości, a nasuwanie przyjemności wykonawcom?