Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 02.djvu/301

Ta strona została skorygowana.

dziecięcej nikt nigdy nie pił w Egipcie, lecz że moce piekielne tym sposobem mają przywracać zdrowie. Taki przynajmniej środek używa się w Asyrji i Fenicji.
— Wstydź się — odparł faraon — w pałacu mocarzy egipskich wspominać obmierzłe rzeczy. Czy nie wiesz, że Fenicjanie i Asyryjczycy są głupimi barbarzyńcami? Ale u nas najciemniejszy chłop nie uwierzy, aby krew, niewinnie rozlana, mogła komu wyjść na pożytek...
Tak mówił równy nieśmiertelnym. Dworacy zasłonili twarze pokalane wstydem, a arcykapłan Seta pocichu wyniósł się z komnaty.
Wówczas Herhor, aby uratować gasnące życie władcy, uciekł się do ostatecznego środka i powiedział faraonowi, że kryje się w jednej z tebańskich świątyń Chaldejczyk, Beroes, najmędrszy kapłan z Babilonu i niezrównany cudotwórca.
— Dla waszej świątobliwości — mówił Herhor — obcy to człowiek i nie ma prawa udzielać tak ważnych rad naszemu panu. Ale pozwól, królu, ażeby spojrzał na ciebie, bo jestem pewny, że znajdzie dla twej choroby lekarstwo, a w żadnym wypadku nie obrazi twojej świętości bezbożnemi słowami.
Faraon i tym razem uległ namowom wiernego sługi. A we dwa dni Beroes, wezwany jakimś tajemnym sposobem, przypłynął do Memfisu.
Mądry Chaldejczyk, nawet nie oglądając szczegółowo faraona, taką dał radę:
— Trzeba znaleźć w Egipcie człowieka, którego modły dosięgają tronu Najwyższego. A gdy on szczerze pomodli się na intencję faraona, władca odzyska zdrowie i będzie żył długie lata.
Usłyszawszy te słowa, pan spojrzał na gromadę otaczających go kapłanów i rzekł:
— Widzę tu tylu mężów świętych, że gdy który zechce pomyśleć o mnie, będę zdrów...
I uśmiechnął się nieznacznie.