Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 03.djvu/149

Ta strona została skorygowana.

— Amon — rzekł — to Herhor i Mefres... Że oni nie zgodzą się, o tem wiem; ale też nie myślę dla uporu dwu ludzi poświęcać państwa.
— Myli się wasza świątobliwość — odparł z powagą Sem. — Prawda, że bardzo często posągi bogów robią to, czego chcą ich arcykapłani, ale... niezawsze!... W naszych świątyniach, panie, dzieją się niekiedy rzeczy nadzwyczajne i tajemnicze... Posągi bogów niekiedy same robią i mówią, co chcą....
— W takim razie jestem spokojny — przerwał mu faraon. — Bogowie znają stan państwa i czytają w mojem sercu... Chcę, ażeby Egipt był szczęśliwym, a ponieważ tylko do tego celu dążę, więc żaden mądry i dobry bóg nie może mi przeszkadzać.
— Oby sprawdziły się słowa waszej świątobliwości!... — szepnął arcykapłan.
— Ty jeszcze chcesz mi coś powiedzieć — rzekł Ramzes, widząc, że jego religijny zastępca ociąga się z pożegnaniem.
— Tak jest, panie. Mam obowiązek przypomnieć ci, że każdy faraon, zaraz po objęciu władzy i pogrzebaniu swego poprzednika, musi pomyśleć o wzniesieniu dwu budowli: grobu dla siebie i świątyni dla bogów.
— Otóż właśnie! — zawołał pan. — Nieraz już myślałem o tem, ale, nie mając pieniędzy, nie śpieszę się z wydawaniem rozkazów. Bo rozumiesz — dodał z ożywieniem — że jeżeli zbuduję coś, to coś wielkiego, coś, coby kazało Egiptowi nieprędko zapomnieć o mnie...
— Chcesz mieć wasza świątobliwość piramidę?...
— Nie. Nie zbuduję przecie większej piramidy, niż Cheopsa, ani większej świątyni, aniżeli Amona w Tebach. Moje państwo jest za słabe do wykonywania dzieł ogromnych... Muszę więc zrobić coś zupełnie nowego, gdyż powiem ci, że nasze budowle już mnie nudzą. Wszystkie są podobne, jak ludzie między sobą, a różnią się jedna od drugiej chyba tylko wymiarami, jak człowiek dorosły od dziecka.