Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/339

Ta strona została uwierzytelniona.

burzyła żona, zbuntowana znowu przez Starskiego, otóż baron zaczyna mięknąć... Nawet z tej racyi przemówiliśmy się parę razy, a książe wprost zerwał z nim stosunki...
Tymczasem co się dzieje — mówił Ochocki, zniżając głos... — Pewnej niedzieli baron z żoną i ze Starskim pojechali do Zasławia na spacer. Co tam zaszło?... nie wiem, dość, że rezultat jest następujący. Baron jak najenergiczniej oświadczył, że testamentu obalić nie pozwoli, ale to jeszcze nic... Bo tenże baron stanowczo rozwodzi się ze swoją ubóstwianą małżonką (słyszałeś pan?...) Ale i to jeszcze nic: gdyż baron przed dziesięcioma dniami strzelał się ze Starskim i dostał kulą po wierzchu żeber... Mówię panu, jakby mu kto hakiem rozdarł skórę od prawej do lewej strony piersi... Zły stary, wrzeszczy, wymyśla, gorączkuje, ale żonie kazał natychmiast wyjechać do familii i jestem pewny, że jej nie przyjmie... To twarda sztuka!... A lak się bestya zawziął, że na łożu boleści kazał felczerowi, ażeby mu, na złość żonie, ufarbował łeb i zarost i dziś wygląda na dwudziestoletniego trupa...
Wokulski uśmiechnął się...
— Z panią dobrze zrobił — rzekł — ale ufarbował się niepotrzebnie.
— No i po żebrach dostał niepotrzebnie — wtrącił Ochocki. — A niewiele brakowało, ażeby prześwidrował mózgownicę Starskiemu!... Kule