Strona:PL Bolesław Prus - Szkice i obrazki 03.djvu/037

Ta strona została uwierzytelniona.

Wtedy spostrzegła, że Magda pilnie przypatruje się szafirowej wstążeczce, którą miała na szyi. Nie namyślając się więc, zdjęła szybko wstążkę i zawiązała ją przy koszuli małej.
— Teraz będziesz ubrana tak, jak ja -— rzekła.
Magda roześmiała się na cały głos, wyobrażając sobie, że już posiada nietylko szafirową wstążkę, ale różową sukienkę, białe pończochy i wysokie buciki.
— A to jeszcze sobie zjedz — mówiła Anielka, dając jej drugi sucharek.
— Zjem aż jutro, bo to słodkie.
— A za to, że cię zbili...
Ucałowała ją.
Pocałunek przecie, który Anielka uważała za najwyższą nagrodę, najmniej oddziałał na Magdę. Ściskała ona sucharek i co chwilę spoglądała na szafirową wstążkę, myśląc, że jest całkiem podobna do wielkiej damy.
Tymczasem na zakręcie drogi rozległ się turkot i podniósł obłok kurzu. Elegancki koczyk nadjeżdżał pędem. Nim Anielka zorjentowała się, co to może znaczyć, kocz stanął naprzeciw chaty.
— Ojczulku! — zawołała Anielka, biegnąc do powozu.
Ale ojciec spostrzegł ją pierwej jeszcze i dlatego nie pocałował jej, tylko zawołał surowo:
— Panna Aniela na gościńcu!... Winszuję... Co ty tu robisz?...
Anielka przestraszona milczała.
— Piękny masz dozór... wybornie postępujesz... niema co mówić. Biegasz po trakcie i tarzasz się w piasku z jakimś brudnym bachorem i prosięciem!...
Proszę iść do domu. Wrócę tam zaraz, a wtedy rozmówimy się. Nie przypuszczałem nigdy, ażebyś mogła tak ciężko zmartwić ojca!...
Na dany znak powóz ruszył, zostawiając Anielkę osłupiałą ze strachu.