Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/394

Ta strona została skorygowana.
388
KOSMOPOLIS.

niem wewnętrznem, tak że ktoś inny, niż kardynał Guérillot, byłby mu nie wierzył. Jak wiemy, tak się rzecz miała z Montfanonem, a teraz z Ardeą. Otoczona nadzwyczajnem wyrafinowaniem zbytku prawie bezczelnego, zmuszona nietylko korzystać z tego zbytku, ale kierować nim, gdyż przewodniczyła wystawnym obiadom swego ojca, zawsze wystrojona jak lalka modna, Fanny uchodziła za typ lekkości światowej w oczach tych, którzy ją widzieli przejeżdżającą przez Pincio, lub koło willi Pamphilii w powozie ciągnionym przez konie, z których każdy wart był najmniej dziesięć tysięcy franków. Hafner, który był próżny namiętnie, chciał, żeby jego córka trzymała berło elegancyi w Rzymie. Któżby mógł przypuścić, że ta strojna panna, o profilu bladym i czystym, ulegała tej woli barona przez poświęcenie, posłuszeństwo, a nawet pokorę? Któżby mógł przypuścić, że śród życia próżniaczego, zamykającego się w wizytach i przyjęciach, zasypiała ona każdego wieczoru i budziła się co rano w oczekiwaniu prawdziwego cudu, tego znaku, zapowiedzianego przez monsignora Guérillot? Czyż ktoś obcy, nawet pozbawiony przesądów, zaślepiających szorstkiego margrabiego Montfanon, mógłby przypuścić, że to spotkanie z Peppinem Ardeą tłomaczone było przez tę duszę mistyczną jako oznaka owego cudu? Tak, ta ruina potomka papieża Urbana VII, ofiary nierozumnej spekulacyi, ta klęska zasłużona hulaki zarozumia-