Strona:PL Bronte - Villette.djvu/307

Ta strona została uwierzytelniona.

spójrz pan, panie doktorze: matka pańska obudziła się; powinien pan zadzwonić, aby przyniesiono herbatę.
Uczynił to, a kiedy pani Bretton wyprostowała się na fotelu, oburzona na samą siebie za ulegnięcie karygodnej słabości — jak uważała — zarazem bezwzgędnie zdecydowana przeczyć, aby miała uciąć drzemkę — żartobliwie natarł syn na nią.
— Ts... mamusiu, nie przerywaj sobie snu. Wyglądasz w twoim uśpieniu, jak obraz niewinności.
— W moim uśpieniu, Johnie Grahamie! Co ty pleciesz? Wiesz dobrze, że nigdy nie usypiam we dnie; zdrzemnęłam się tylko na chwilkę.
— Oczywiście! Na jedno mgnienie oka! Sen czarodziejski. Zawsze w takich wypadkach przypominasz mi Tytanię, mamo.
— Pewnie dlatego, że ty sam jesteś taki podobny do Spodka.
— Słyszała pani kiedykolwiek, miss Snowe, osobę tak dowcipną jak mama? Jest najdowcipniejszą kobietą jej tuszy i wieku.
— Zatrzymaj swoje komplementy dla siebie, mój paniczu i nie lekceważ własnej tuszy: zdaje się ona znacznie potęgować ostatnio. Powiedz sama, Lucy, czy nie jest on wiernym obrazem Johna Bulla, i to wcale nie w stadium początkowym jego okazałości? Był dawniej smukły jak węgorz, a teraz widzę zagrażające mu niebezpieczeństwo stania się bawołem. Zdradza skłonności pożeracza wołowiny[1] Zapamiętaj sobie, Grahamie: jeśli roztyjesz się, wyprę się ciebie!

— Mogłabyś z równym skutkiem wyprzeć się samej siebie, mamo! Bo widzi pani, miss Lucy, jestem niezbędny do szczęścia naszej Starszej Pani. Uschłaby, zżółkłaby i zzieleniałaby z melancholii, gdyby zbrakło jej moich niegodziwych sześciu stóp do pomstowania na nie. Utrzy-

  1. beef-eater — zjadacz wołowiny — szlachcic na służbie królewskiej (Przyp. tłum.)
297